SCHODNIA - KRASIEJÓW - MYŚLINA/zalew/
Piątek, 8 czerwca 2007 | dodano:08.06.2007
SCHODNIA - KRASIEJÓW - MYŚLINA/zalew/ - DOBRODZIEŃ - KOLONOWSKIE - OZIMEK - SCHODNIA
SCHODNIA - DANIEC - DĘBSKA KUŻNIA - CHRZĄSTOWICE - SCHODNIA
I pierwsza moja setka ...:):) Jeszcze nie w jednym kawałku , lecz dwóch ratach ale zawsze..:):)
Bardzo miły dzień , choć dwukrotnie pobijaliśmy "rekord swiata " w powrocie do domu..
Za pierwszym razem sporo spóznieni na kolacje, głodni i jeśli o mnie chodzi to nieżle już byłam zmęczona , na trasie KOLONOWSKIE - SCHODNIA walczyłam z czasem i własnymi słabościami...
Za drugim razem w absolutnych ciemnościach naciskałam na pedały, byle tylko szybciej pokonać odcinek trasy 46 CHRZĄSTOWICE - OPOLE..
To był niezły hardcore...samochody z naprzeciwka oślepiały mnie długimi światłami, Tiry jadące w tym samym kierunku ocierały się o moje ramię , a co większy dowcipniś trąbił mi do ucha w momencie wyprzedzania..:(
Dodam tylko , że ta droga nie ma pobocza i nie za bardzo można było się gdzieś schować..
Nigdy nie grałam w "rosyjską ruletkę" , ale myślę , że uczucie może być podobne...
Ręce na kierownicy miałam tak zaciśnięte, że jak schodziłam z roweru to nie mogłam rozprostować palcy, a serca doprowadzić do miarowego bicia....
SCHODNIA - DANIEC - DĘBSKA KUŻNIA - CHRZĄSTOWICE - SCHODNIA
I pierwsza moja setka ...:):) Jeszcze nie w jednym kawałku , lecz dwóch ratach ale zawsze..:):)
Bardzo miły dzień , choć dwukrotnie pobijaliśmy "rekord swiata " w powrocie do domu..
Za pierwszym razem sporo spóznieni na kolacje, głodni i jeśli o mnie chodzi to nieżle już byłam zmęczona , na trasie KOLONOWSKIE - SCHODNIA walczyłam z czasem i własnymi słabościami...
Za drugim razem w absolutnych ciemnościach naciskałam na pedały, byle tylko szybciej pokonać odcinek trasy 46 CHRZĄSTOWICE - OPOLE..
To był niezły hardcore...samochody z naprzeciwka oślepiały mnie długimi światłami, Tiry jadące w tym samym kierunku ocierały się o moje ramię , a co większy dowcipniś trąbił mi do ucha w momencie wyprzedzania..:(
Dodam tylko , że ta droga nie ma pobocza i nie za bardzo można było się gdzieś schować..
Nigdy nie grałam w "rosyjską ruletkę" , ale myślę , że uczucie może być podobne...
Ręce na kierownicy miałam tak zaciśnięte, że jak schodziłam z roweru to nie mogłam rozprostować palcy, a serca doprowadzić do miarowego bicia....
Dane wycieczki:
Km: | 112.70 | Km teren: | 50.00 | Czas: | 06:29 | km/h: | 17.38 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Komentarze
uuu współczuje troche tych nocnych wrażeń... osobiście nie za bardzo lubie po ulicy śmigać... tym bardziej już w nocy... ale pochwała sie należy... setki jeszcze nie mam na swoim koncie.. ale już niedlugo... planuje tak na sierpień wrzesień wyprawę
pozdro newman - 14:36 wtorek, 3 lipca 2007 | linkuj
pozdro newman - 14:36 wtorek, 3 lipca 2007 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!